W naszej wędrówce po Burgundii wreszcie dotarliśmy do jej historycznego centrum. Proponuję w nim 3 główne przystanki i kilka mniejszych. Jadąc od południa, zaczyna od opactwa Cluny, a raczej tego, co z niego pozostało jako przestroga dla pobożności, która zapatrzona w siebie i nasycona graniczy z pychą. Kilkanaście kilometrów dalej, w zgoła innej scenografii kwitnie proste, rozmodlone i otwarte na drugiego człowieka życie ekumenicznej wspólnoty w Taizé. Zgodnie z moimi zasadami ta część podróży zostaje bez zdjęć – w czystym przeżyciu, bez dystansu i podglądania obserwatora.
Drugi przystanek – Beaune ze słynnym szpitalem. Wrażenie robi architektura znana chociażby z Wielkiej włóczęgi z de Funesem i Bourvilem, ale jeszcze bardziej – rozmach i wielkoduszność Nicolasa Rolina, który w połowie XV wieku założył niezwykle nowoczesny i bogaty szpital dla ubogich. O przemyślności i zmyśle praktycznym świadczą liczne zapisy, przede wszystkim winnic w najbardziej prestiżowych zakątkach Burgundii. Do dzisiaj co roku odbywa się wielka aukcja win przeznaczona na cele charytatywne.
Trzeci przystanek: stolica Burgundii Dijon, z pałacem książąt burgundzkich, katedrą i placem wolności.
To były trzy główne przystanki, ale przecież nie można odwiedzić Burgundii, nie zaglądając do jej winnic. Te najważniejsze skupiają się w dwóch podregionach: Côte de Beaune (Mersault, Volnay, Pommard, Aloxe-Corton) i Côte de Nuits (Nuits-Saint-Georges, Vosne-Romané, Vougeot, Gevrey-Chambertin). O samych winach można by pisać bez końca. Tę część wycieczki wyłączam z wykładu i polecam odbyć na ćwiczeniach praktycznych.