Quartier des Ternes stanowi najbardziej wysuniętą na zachód ćwiartkę skrajnej, 17. Dzielnicy. W średniowieczu znajdował się tu podmiejska rezydencja biskupa Paryża – Villa Externa. Stąd też nazwa quartier: externa – Estern – Ternes. W XVII wieku posiadłość kupił dworzanin Henryka III, Pierre Habert i wybudował pałac. Po rewolucji i innych perturbacjach pozostał z niego jeden zagubiony pomiędzy kamienicami budynek, w którym obecnie znajduje się przedszkole.
Za drugiego cesarstwa Ternes znalazło się w granicach miasta i od tego czasu rozpoczął się szybki rozwój dzielnicy. Znajdziemy tu i szykowne sklepy, choć nie aż tak drogie jak na pobliskich Polach Elizejskich, i targi uliczne. Renomowane hotele z widokiem na Łuk Triumfalny i niewiele od nich tańsze, malutkie hoteliki, ukryte na podwórzach i placykach (w końcu intymność i spokój są w cenie!). Poza tym lokalne restauracje, kawiarnie, pracownie artystów i największe w Europie centrum kongresowe (Palais des cogrès).
Zapraszam na pierwszą część wyprawy po siedemnastce!
Wizytę rozpoczynamy od stacji metra na Place des Ternes. Co ciekawe od niedawna, o czym warto wiedzieć, stanął tam kolejny Kiosque, w którym we wczesnych godzinach popołudniowych można kupić za pół ceny bilety na wybrane wieczorne spektakle. Najsłynniejszy znajduje się oczywiście przy kościele Madeleine.
Pan Homar zaprasza do słynnej w dzielnicy Brasserie La Lorraine.
Brasserie została założona po pierwszej wojnie światowej i nazwana na cześć odzyskania przez Francję Lotaryngii. Kilkanaście lat temu zmieniła po raz kolejny właściciela i po latach upadku, przywrócono jej dawny blask. Przy okazji odkryto przepiękne dekoracje Art Déco. Nic dziwnego, że była swego czasu bardzo szykownym miejscem. Bywał tu i Chaplin, i Dalida (ta od „Paroles, Paroles”), i Joe Dassin, by wymienić tylko niektórych. No a specjalnością, jak nie trudno się domyślić, były i są owoce morza.
Charakterystyczna fasada zbudowanego kilka lat temu hotelu Wagram. Dzięki falistej powierzchni każdy pokój może się poszczycić widokiem na Łuk Triumfalny, który znajduje się na końcu ulicy.
Indyki i zające pozdrawiają.
Na terenie Paryża znajduje się ponad 90 targów ulicznych. I choć ceny są z reguły wyższe, a same produkty niewiele różnią się od tych, które można dostać w supermarkecie, Francuzi bronią i będą bronić ich istnienia. W końcu szyku dodaje samo przeciskanie się między stoiskami i krótka pogawędka ze sprzedawcą.
Obowiązkowe na targu owoce morza.
Na podwórkach i placach można znaleźć takie zagubione (co nie znaczy tanie) hoteliki, które za konkretną cenę proponują zaciszny, kameralny nocleg.
Jeden z pierwszym wielkich domów handlowych. (Również jeden z pierwszych budynków o konstrukcji żelbetonowej. ) Nie bez powodu znalazł należne miejsce w katalogach architektury XX wieku. Obecnie odzyskał dawny blask i przeznaczenie. Dziś mieści się tu FNAC, czyli taki francuski Empik. (Co ciekawe, z reguły sieciówka wybiera właśnie tego typu eleganckie, zabytkowe budowle na swoje sklepy.)
Błękitna dama, o ile się nie mylę, stanowiła pierwotnie część reklamy. Dziś jest jedną z ikon dzielnicy.
Jedyny ocalały budynek z pałacu Ternes.
Na początku lat 90. władze miejskie podjęły akcję powiększenia terenów zielonych. Jednym ze sposobów było wprowadzenie torów kolejowych pod ziemię i założenie w tym miejscu ogrodów i parków.
Jednym z takich parków jest Promenade Pereire. Co roku też tutejsi ogrodnicy biorą udział w miejskich konkursach i często wygrywają je. Ponieważ siłą rzeczy ma dość monotonny kształt ciągnącej się kilka kilometrów „kiszki” między kamienicami, zadbano, aby poszczególne segmenty miał odrębny charakter.
Można więc tu napotkać przestronne trawniki, zacienione, intymne alejki, place zabaw oraz ogródki warzywne. Te akurat są zamknięte, a korzystają z nich okoliczne szkoły w ramach zajęć praktycznych.
A to jeden z mniej znanych kościołów, Notre-Dame-de-Compassion, choć teoretycznie znajduje się w dość eksponowanym miejscu. Kto przyjeżdża do Palais des congrès albo przesiada się na dworcu autobusowym Porte Maillot może go jednak łatwo przeoczyć. Ten mały kościółek, właściwie kaplicę, wybudował Ludwik Filip na pamiątkę swojego tragicznie zmarłego syna, który w tym miejscu miał wypadek na koniu. Przy okazji budowy centrum kongresowe budynek przesunięto sto metrów. Rzeźbę anioła wykonała córka króla, Maria Orleańska, która była rzeźbiarką.
Dodaj do ulubionych:
Polubienie Wczytywanie...
Podobne